6 lipca o godzinie 17:00 rozbrzmiał pierwszy gwizdek sędziego na boisku przy ul. Piaskowej 57. Gospodarze tego spotkania, czyli KS Burza Borowa Wieś, podejmowali zawodników Quo Vadis Makoszowy. Pogoda tego popołudnia dopisała i w blasku słońca mogliśmy oglądać jeden z meczów w ramach rozgrywek zabrzańskiej B-Klasy.
Burza do meczu przystąpiła w ustawieniu:
Hajnsz - Wawoczny, Serek, Wiśniewski, Wesoły T. - Durasiewicz, Wesoły J., Grzybek, Bogdanowicz - Hamczyk, Wrona.
Mecz zaczął się z opóźnieniem, gdyż golkiper gospodarzy, który miał okazję za debiutować w B-Klasie po walce z poważną kontuzją,kolorystycznie nie odróżniał się od przeciwników, przez co sędzia nakazał mu zmianę stroju.
Początek meczu dawał złudne wrażenie nudnego meczu, ale już po kilku minutach gry Burza pokazała, że jest w stanie powalczyć o 3 punkty na swoim boisku. Na pierwszą groźną sytuację nie musieliśmy długo czekać. Rzut wolny z 35 metrów mógł wykorzystać Serek, który atomowym uderzeniem posłał piłkę wprost w środek bramki, co pozwoliło bramkarzowi sparować futbolówkę na rzut rożny. Kilka minut później Durasiewicz wkręcił w ziemię jednego z defensorów Quo Vadis i finezyjnym strzałem szukał okienka bramki, lecz pomylił się o kilka centymetrów. Starania gospodarzy nie poszły na marne. W 30 minucie idealnie dośrodkował Janusz Wesoły, a Wrona takich sytuacji nie przepuszcza i strzałem głową umieszcza piłkę w siatce. Kilka minut później mogło być już 2:0, lecz w sytuacji sam na sam, to nie bramkarz uratował przyjezdnych, a... poprzeczka, na której zatrzymała się piłka, po sprytnym lobie Durasiewicza. Chwilę później jednak już się nie pomylił. "Dunga" odnalazł się w polu karnym i dostawił nogę do niecelnego strzału Wrony, przez co mieliśmy dwubramkowe prowadzenie gospodarzy. Po tej bramce Burza starała się uspokoić grę, co jej nie wychodziło. W konsekwencji tego, faulem taktycznym grę musiał przerwać Grzybek, co skutkowało żółtą kartką. Jeszcze przed przerwą zawodnicy z Zabrza mogli strzelić bramkę kontaktową. Napastnik Quo Vadis uprzedził interweniującego Hajnsza na 30 metrze i posłał piłkę do pustej bramki, gdzie ofiarnym wślizgiem Robert Serek wybił futbolówkę sprzed linii bramkowej i na przerwę zawodnicy schodzili przy wyniku 2:0.
Druga połowa zaczęła się źle dla Burzy. Dekoncentracja i chaos w rozgrywaniu piłki ułatwiał grę przyjezdnym, czego nie bali się wykorzystać. Wiśniewski popełnił błąd, który wykorzystał napastnik drużyny rywali, który posłał piłkę obok bezradnego Hajnsza. Utrata bramki nie podziałała pobudzająco na gospodarzy. Statyczna gra ułatwiała boiskowe zadania zawodnikom Quo Vadis, którzy zaczęli się czuć co raz bardziej pewnie, co przyniosło doprowadzenie do remisu w 68 minucie. Kolejny błąd nieistniejącej w drugiej połowie defensywy gospodarzy, wykorzystali goście i pomimo obrony Hajnsza, przy dobitce był bezradny i skapitulował. Frustracja w podopiecznych trenera Ślęzoka rosła, co skutkowało błędami technicznymi. Po kolejnym zagraniu bez gwizdka, sędzia był nieugięty i żółty kartonik otrzymał Janusz Wesoły. Quo Vadis Makoszowy szli za ciosem i w 86 minucie nadeszło nieuniknione. Pomocnik gości wykorzystał gapiostwo defensywy i pokonał źle ustawionego golkipera Burzy z odległości 40 metrów, płaskim uderzeniem po ziemi. Po tej bramce wszystko było już jasne. Gospodarzy nie stać było na próbę doprowadzenia do remisu, a sędzia zakończył te emocjonujące spotkanie. Pomimo dwubramkowego prowadzenia Burza nie potrafiła dowieźć go do końca spotkania i 3 punkty jadą do Zabrza.